sobota, 17 września 2011

VIII Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej 2011

 GALERIA ZDJĘĆ cz 1
GALERIA ZDJĘĆ cz 2


Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej to święto ludzi gór, którzy każdego roku spotykają się, by zmierzyć się z 145 km trasą, by zmierzyć się z samym sobą , by przezwyciężyć ból, zmęczenie, senność, głód. Każdy z nich ma inny cel.  Jedni gnają co sił by przejść w jak najkrótszym czasie, inni spotykają się ze swoimi ukochanymi górami by być z nimi możliwie jak najbliżej się da, na granicy jawy i snu, w dzień i noc. Jeszcze inni chcą w końcu ukończyć Przejście i dojść do mety. Każdy ma swój cel... Idą na różne sposoby: jedni samotnie, inni w grupach , rozmyślają, rozmawiają,ś pią gdzie popadnie przykryci folią NRC, jedzą co w rękę wpadnie, idą do przodu co krok bliżej końca, ale czy na pewno najważniejsze jest to by dojść? Może wystarczy sam akt marszu wciąż do przodu, może wystarczy widok rzeki światełek na szlaku w rozgwieżdżoną noc, może wystarczy widok świateł miasta w dolinie.
Nie wiem, nie oczekuję odpowiedzi . Po co ? Wystarczy mi to, że idziemy  wszyscy razem, choć nie zawsze ramię w ramię...
  Zastanawiam się dlaczego wracają, dlaczego ponownie idą 145 km dzień i noc? Coś w tym musi być.
  I był też finał. Impreza, oficjalne zakończenie, spotkanie i ostatni wędrowcy przekraczający metę  minutę przed godziną 20:00. Zdążyli! Przywitani gorącymi owacjami. Mimo że ostatni, ale wytrwali i doszli, a wśród nich najstarszy wielokrotny uczestnik Przejścia Pan Biskup. Lekko oszołomiony takim przyjęciem dostał nagrodę, szoku ciąg dalszy. Była też nagroda główna pobyt w apartamencie. Losowanie i...wygrywa zawodnik, który jako pierwszy przekroczył metę, rekordzista trasy - tak chciał los. Nagrodzeni pierwszy i ostatni dobry scenariusz na wyciskacz łez.
 I to tyle na dziś. Na pewno spotkamy się za rok!

poniedziałek, 12 września 2011

Maraton Wrocławski 29,Hesco-Lek Wrocław Maraton Zdjęcia

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z Maratonu Wrocławskiego . Galeria  Zdjęć

Zacznę może od tego, że miałem biec ten maraton, ale nie było mi to dane. Na tydzień przed maratonem niestety złamałem sobie nogę w kostce, całe przygotowania poszły na marne. Całe szczęście, że Iza dotrwała i wystartowała, mi pozostały zdjęcia. Jak wiecie, dzień był piękny, jak na maraton zdecydowanie za piękny - temperatura dochodziła do 37 stopni C. Rozgrzany asfalt, mało cienia, zapach miasta, było naprawdę gorąco! Ciężko było ustać na słońcu, a co dopiero biec 42 km i 195 m. Pierwsze zdjęcia robiłem na rynku około 12 km.
Atmosfera wspaniała  - doping. Wielu ludzi przystawało na moment i patrząc z podziwem na biegnących dodawało im otuchy. Gdzieś na osiedlu domków jednorodzinnych dzieci polewały z węża ogrodowego biegnących, świetnie się bawiły obie strony, ktoś rozdawał worki z lodem i te kapele, które grały na trasie... Jakiś człowiek puszczał  z okna "We are the champions" i pozdrawiał biegaczy. I  ta atmosfera wewnątrz maratonu, gdy ktoś nie dawał rady zaraz ktoś przystawał by spytać czy wszystko w porządku.  I te rozmowy wszystkich ze wszystkimi i o wszystkim.
Niestety była też wpadka organizacyjna, nie wiem dlaczego, ale gdzieś przed 30 km zabrakło wody na punkcie żywieniowym - było ciężko, tak bardzo, że trzeba było zaczepiać napotkanych przechodniów o łyk wody, ale oni dawali ją z przyjemnością.
29 Maraton Wrocławski przeszedł do historii, ale już za rok następny i mam nadzieję że też tam będę.

Więcej zdjęć.